czwartek, 3 sierpnia 2017

Część 1 - Kapela - Piła 2

Marcelina siedziała w mieszkaniu swojego najlepszego przyjaciela, bezmyślnie zmieniając kanały w telewizji. W tle słyszała szum wody, bo z jakiegoś powodu Marshall uznał, że właśnie teraz pójdzie wziąć prysznic. Dziewczyna wyjrzała przez okno. Nie mogła mu się dziwić. W końcu był środek nocy. Tak, gdy się nad tym zastanawiała, doszła do wniosku, że w sumie powinna chyba zacząć się zbierać do siebie. Mieszkała prawie na drugim końcu miasta i droga zajęłaby jej co najmniej godzinę komunikacją miejską, a to i tak tylko wtedy, gdyby przypadkiem udało jej się złapać nocny autobus, bo przecież o takich godzinach w ogóle nie trzymały się rozkładu, a ona nie chciała spędzić godziny na przystanku.

Z drugiej jednak strony czuła, że nie może aż tak wisieć na Marshallu. Bardzo często u niego nocowała, bo od niego było bliżej do szkoły, ale czasami czuła, że się narzuca. Dlatego, gdy tylko usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi od łazienki, wstała, wyłączyła telewizor i bezpardonowo gapiąc się na nawet wyrobioną klatę swojego przyjaciela, stwierdziła
- Będę się zbierać Marsh. Zrobiło się późno.

Chłopak spojrzał na zegarek ustawiony pod telewizorem, a później na przyjaciółkę, zupełnie jakby ta właśnie urwała się z choinki.
- Chyba Ci się mózg usmażył jeśli myślisz, że puszczę Cię o tej godzinie do domu.
Rzucił jej ręcznik i skierował się w stronę sypialni. Marcelina uśmiechnęła się lekko i zebrała do kąpieli. Oboje wiedzieli, że jak dziewczyna raz wejdzie to długo nie wyjdzie, ale żadne nie potrafiło powiedzieć, czy to dlatego, że Marcy jest dziwna, czy to typowa cecha kobieca.

Marshall uśmiechnął się, przegrzebując rzeczy w szafie. Połowa z nich nawet nie była jego, a szafy małej nie miał. Od samego początku wiedział, że jeśli zamierza wyjść na swoje raz na zawsze, to nie może bezmyślnie szastać pieniędzmi. I mimo młodego wieku, bardzo silnie się tego trzymał. Kupił sobie niewielkie mieszkanie, blisko centrum. Nie w najdroższej możliwej okolicy, ale wystarczająco blisko niej. Oddzielna sypialnia i salon z aneksem kuchennym stanowiły spełnienie jego marzeń od samego początku.

Wytarł się dość szybko, w ogóle nie zwracając uwagi na wilgotne włosy i w jednej z szuflad odnalazł piżamę Marceliny. Podłączył niewielki grzejniczek do prądu i ustawił na średnią ciepłotę. Noc zapowiadała się chłodna, a on wiedział, jak bardzo Marcelina uwielbia ciepło. Inaczej, uwielbiała chłód dopóty, dopóki nie chodziło o jej piżamę. A Marshall wiedział, że zanim dziewczyna wyjdzie minie sporo czasu. Więc nie musiał się z niczym spieszyć.

Zajrzał do lodówki, ziewając ze zmęczenia. Zjadłby coś z ogromną chęcią, ale jego wzrok wyłapywał same składniki, które zajęłyby mu za dużo czasu jeśli chciałby coś przygotować. Aż tak głodny nie był. Położył się na łóżku i włączył laptopa, szukając im filmu na wieczór.

Marcelinie woda znudziła się wyjątkowo szybko, choć i tak minęła prawie godzina. Chłopak nigdy jej tego nie powiedział, ale uwielbiał, gdy brała prysznic, bo zawsze wtedy coś sobie śpiewała. A głos miała jak dzwon. Albo i fantastyczniejszy.

Gdy Marshall usłyszał, że znajomy szum wody ustał, wyłączył grzejniczek i przewiesił ciepłe ubrania przyjaciółki przez oparcie kanapy, po czym wrócił do sypialni, chcąc dać jej trochę prywatności. Znali się już z dobre dziesięć lat i byli najlepszymi przyjaciółmi, ale pewnych stref komfortu starali się nie przekraczać. Paradowanie nago należało właśnie do takiej strefy.

Marcelina uśmiechnęła się szeroko ubierając się. To było niezwykle kochane ze strony Marshalla, ze tak o nią dbał. Owinęła długie, czarne włosy ręcznikiem i rzuciła się na łóżko.
- Co oglądamy? – spytała, z twarzą wciąż schowaną w pościeli, przez co niezbyt wyraźnie.
- Piła 2 Ci pasuje?
Marshallowi odpowiedziało tylko niewyraźne burknięcie, które przez wzgląd na ich niezwykle długą relację, rozpoznawał, jako „tak”. Nacisnął play. Marcy poprawiła sobie poduszkę i usiadła, opierając się plecami o ścianę. Chłopak bardzo szybko to wykorzystał, kładąc z się z głową na jej nogach. Towarzyszyło temu oczywiście niemały bunt.
- Marsh spadaj! Masz mokre kudły – zaczęła żywiołowo marudzić dziewczyna.
Ten w odpowiedzi, zamiast wstać, jak chciałaby tego dziewczyna, wytarł się dokładniej w jej podkoszulkę, zostawiając na niej sporej wielkości, mokry ślad.

Gdy tak siedzieli, czas zdawał się płynąć zupełnie inaczej. Marcy, już całkowicie z nawyku, zaczęła delikatnie bawić się włosami przyjaciela. Spojrzała na niego po jakimś czasie względnej ciszy. Zazwyczaj gorąco debatowali w trakcie filmów, ale czasami, gdy jedno z nich było zmęczone, siedzieli nie mówiąc ani słowa. Nie zdziwił więc Marceliny widok śpiącego Marshalla. Najdelikatniej, jak tylko mogła, starając się go nie zbudzić, przełożyła jego głowę ze swoich kolan na pobliską poduszkę i poprawiła mu kołdrę. Wiedziała, że i tak ją skopie, ale na razie mógł spać otoczony puchowym ciepłem. Zamknęła laptopa i odłożyła go na szafkę nocną, po czym zabrała wolną poduszkę i skierowała się w stronę salonu.

Spod kanapy wyjęła sobie drugi komplet pościeli, który Marshall kupił specjalnie dla niej, a na który zabrakło miejsca w szafie. Dziewczyna rozłożyła się wygodnie i włączyła sobie po cichu telewizor. Nie potrafiła zasypiać w ciszy. Lata spędzone w sierocińcu zrobiły swoje i teraz brak choć lekkiego szumu w tle zdawał jej się nienaturalny. Nawet jeśli minęło już tak dużo czasu, od kiedy po raz ostatni przekroczyła próg tej instytucji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz